piątek, 20 grudnia 2019

7 miesięcy za nami | co nowego

To zdecydowanie miesiąc, w którym zmieniło się najwięcej i miesiąc, który minął mi najszybciej. Chyba dlatego, że tyle się działo, żaden dzień nie był taki sam, ciągle coś robiliśmy, nie siedzieliśmy w domu, a Iwo każdego dnia wymyślał coś nowego! Chodzimy razem na zajęcia fitness, byliśmy pierwszy raz na Gordonkach i Iwo z tatą albo z babcią chodzi na basen, ale tego chyba nie muszę Wam pisać. Codziennie spacerujemy, chodzimy po warzywa i owoce na bazarek albo do eko sklepu, wymyślamy sobie jakieś ciekawe wycieczki.


Przede wszystkim zaczęliśmy rozszerzać dietę. Bardzo na to czekałam, nie mogłam się doczekać, odliczałam dni i szykowałam się od dłuższego czasu. Od początku bardzo chętnie siadał do jedzenia i pakował wszystko do buzi, ale dopiero w czwartym tygodniu zrozumiał, że odgryziony kawałek ma trafić do brzuszka, nie do kieszonki w śliniaku. Bałagan nie raz jest ogromny, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Za to bardzo demotywuje mnie brak chęci do jedzenia. Całe szczęście Iwo taki kryzys miał tylko w okolicy trzeciego tygodnia i mam wrażenie, że ten problem jest już za nami. Ulubione zdecydowanie: zielony ogórek, ananas i pomidor. Mleko je tak samo często i tak samo krótko co wcześniej. Czyli co jakieś 2,5-3 godziny przez mniej więcej 5 minut. Zębów brak.
Największe postępy zrobił w kwestii siedzenia. Dosłownie dwa dni przed skończeniem 7 miesięcy usiadł sam, bez podporu. Z podporem siadał już od dłuższego czasu. Jak tylko odkrył jak fajnie można bawić się mając do dyspozycji dwie ręce, to nie chce robić nic innego. Co chwilę siada, choćby po to żeby ściągnąć skarpetkę. Nie cierpi leżeć na plecach, przewijanie zaczęło być mało statycznym zajęciem.
Jeśli chodzi o czworakowanie to pozycja jest pewna i stabilna, umie zrobić dosłownie dwa kroczki. Bardzo długo ręce ogarniały, a nogi odjeżdżały. Ale od jakiś paru dni udało mu się zsynchronizować. Choć szybko traci cierpliwość, robi dwa kroczki na czworaka, a resztę drogi pokonuje pełzając w ekspresowym tempie. Umie się bawić w swoim pokoju, albo w każdym innym pomieszczeniu, w którym akurat znajdzie coś ciekawego do zabawy. Zdarza się, że 30 minut bawi się jedną dmuchaną kaczką albo obgryza gumowe kuchenne łapki. Jak się znudzi to tak długo pełza po domu, jednocześnie wołając mnie, aż wreszcie znajdzie. Wtedy uwiesza się na mojej nogawce i skrzeczy żeby wziąć go na ręce. Będąc na czworaka potrafi wysoko sięgać ręką, zaczął ściągać z wysokości różne ciekawe rzeczy. Potrafi z czworakowania przejść do klęku... W ten właśnie sposób wlazł dzisiaj prawie pod prysznic!!! Z zabawek najfajniejsza jest żyrafka, pudełka z których można coś wyjmować i wszystko z czego można zbudować wieżę żeby potem ją zburzyć. Z kuchennych akcesoriów wygrywa oczywiście łyżeczka.
Przestał bać się innych bobasów, myślę, że duża tutaj zasługa zajęć, na które chodzimy, gdzie ma styczność z innymi dziećmi. Bardzo dużo zmieniło się jeśli chodzi o spanie... Niestety na gorsze! Od dwóch tygodni budzi się średnio co 1,5 godziny, coś strasznego nooo! Przeważnie wypada koło 5 pobudek w nocy. Ale w dalszym ciągu dość szybko idzie na pierwszą drzemkę, często oboje nawet nie wyskakujmy z piżam do tego czasu. Spanie w dzień troszkę się unormowało, powstała nawet jedna dłuższa drzemka w okolicach 12-14. Bardzo dużo zależy jaki mamy plan dnia, a u nas każdy dzień jest inny, co nie sprzyja rutynie. 
Zaczął bardzo fajnie obserwować otoczenie i to, co dzieje się wokół niego. Ogląda wiatrak na suficie, śledzi wzrokiem biegającą na spacerze Zojeczkę, zaczepia ludzi w autobusie przekrzywiając zalotnie głowę. Dalej kąpie się w wanience, ale jestem w trakcie poszukiwania alternatywnego sposobu kąpieli pod prysznicem, bo dzień w dzień cała łazienka jest zalana, a on i tak od dawna nie mieści się już do wanienki. Nie ma zębów. Jest niesamowicie uśmiechnięty, pogodny, bardzo często się śmieje.
Ostatnie pomiary: 8,3 kg i 70 centymetrów. Ubranka na 74 są idealne, czekają nas lada dzień zakupy i rozmiar 80!!! Duży człowiek się zrobił. Jeśli chodzi o mówienie to od zeszłego podsumowania nie ma zupełnie żadnej zmiany, nawołuje mnie jedynie po swojemu z innego pokoju jak nie wie gdzie sobie poszłam. Od dwóch dni jeździmy w spacerówce na siedząco, nowa jakość spacerowania! Cisza, spokój, mam wrażenie, że moglibyśmy tak spacerować całymi dniami. Wreszcie widzi coś więcej, jest tak zaciekawiony i zainteresowany tym co dzieje się wokół.