czwartek, 15 listopada 2018

Czy fasola jest zdrowa? | Bardziej Fasolka czy raczej Pan Fasol

Długo zwlekałam, bo nie chciałam Was martwić, wylewać na Was swoich obaw, żali i pisać o czymś, co jeszcze nie było do końca potwierdzone, ale od początku, po kolei... 
Jako pierwsze poważniejsze badania poza USG na rutynowej, kontrolnej wizycie i pobraniem krwi zrobiłam w 12 tygodniu badania prenatalne z testem PAPPA, o czym Wam mówiłam. Długo się nad nimi nie zastanawiałam, bo brzydko powiem - skoro mnie stać, to czemu mam nie sprawdzić czy z fasolą wszystko jest ok i mieć spokojną głowę. Do tego zdjęcia z tego dokładnie USG właśnie macie przed sobą, więc kolejny fantastyczny argument za. Oprócz tego, że dzidzia wyglądała ślicznie, dobrze się rozwijała, dała się obejrzeć, ryczeliśmy oboje jak bobry słuchając serduszka, wyszło pośrednie ryzyko wystąpienia Zespołu Downa, wyszło, że mogę urodzić chore dziecko, ale wcale nie muszę... Te badania to tylko prawdopodobieństwo, zwykła statystyka, ale jednak po coś się te badania robi. Nie chcę wchodzić w szczegóły, myślę, że jeśli chcecie wiedzieć więcej najlepiej zrobię jak odeślę Was tu.
Długo trwało zanim dotarło do mnie co te cyferki na opisie badania oznaczają, a potem nie spałam po nocach, nie jadłam, odchodziłam od zmysłów, przeczytałam cały internet (nie ma nic głupszego) i nie było innego wyjścia jak zrobić kolejne badania, na które już wcale nie było mnie tak stać jak na poprzednie... Niepewność jest najgorsza, chore czy zdrowe i tak bym kochała, ale ta przerażająca niepewność jest o-kro-pna. Nie interesowała mnie płeć, w nosie miałam czy to będzie chłopiec czy dziewczynka, bałam się czy dane nam będzie się spotkać. Wiem, że smutno się to czyta, ale obiecałam Wam szczerość... Przez ostatnie dni starałam się nie myśleć nawet o tym, że jestem w ciąży żeby nie przysparzać samej sobie okazji do zamartwiania się. Zrobiłam kolejne badania i kolejne dni czekania. Bezczynność i bezradność to razem z niepewnością jakieś szatańskie trio. Dzisiaj rano odebrałam telefon, że wyniki są do odbioru. Mało nóg nie połamałam wybiegając z domu. 
Będę miała zdrowego chłopaka!!!
Wszystko jest dobrze, Sanco nie potwierdziło Zespołu Downa, ani żadnych innych chorób genetycznych. Kamień z serca... Brałam pod uwagę wszelkie ewentualności, o których nikt ze mną w moim domu nie chciał rozmawiać, wszyscy mnie zbywali żebym tylko się nie denerwowała, a to paradoksalnie właśnie najbardziej mnie wkurzało, udawanie, że nic się nie dzieje. Największe nerwy mam już za sobą, zaczęłam właśnie drugi trymestr, wszelkie najgorsze dolegliwości mam nadzieję już nie wrócą. Czas wreszcie cieszyć się ciążą! No i najwyższa pora wybrać się na pierwsze zakupy.

3 komentarze:

  1. Taka niepewność jest straszna. Brawa za odwagę. Cieszę się z pozytywnych wyników i trzymam kciuki za pozytywny dalszy rozwój!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytalam na wdechu! Ciesze sie z Toba! Zdrowka Kochani x

    OdpowiedzUsuń
  3. ojej! Tyle stresu.. cieszę się, że wszystko się dobrze ułożyło! zdrowia dla Was obojga <3

    OdpowiedzUsuń