poniedziałek, 5 września 2016

Moja niedoczynność

Nie jestem lekarzem, trenerem ani dietetykiem. Dość mocno wzbraniam się przed dawaniem Wam rad odnośnie diety i suplementacji przy niedoczynności, ponieważ zwyczajnie znam się na tym tyle co nic. Zaczytuję się w temacie całe trzy miesiące, czyli tyle ile trwa mój problem... Co to są trzy miesiące? Lekarze uczą się całe życie, a i tak nie wiedzą wszystkiego. Nie chcę nikogo wprowadzić w błąd, albo źle mu poradzić. 
Opisywałam na insta wielokrotnie swoją walkę z dietą tak, żeby tylko uniknąć hormonów. Skoro po 3 miesiącach przyszły nowe wyniki badań stwierdziłam,  że wiele z Was chciałoby się dowiedzieć jaki jest tego wszystkiego rezultat i czy opłaciło się to całe zamieszanie! No to tak...Może od początku! Badania zrobiłam, bo potrzebowałam do rozpisania diety u dietetyka, ale dobrze się złożyło, bo zaczęło się ze mną kiepsko dziać! :( 

  • brak sił
  • brak chęci do treningu 
  • najchętniej spałabym całymi dniami
  • brak humoru 
  • odwieczne problemy z cerą 
  • ciągłe kłopoty z jelitami

Badania wyszły marnie, co mimo bardzo złego samopoczucia niesamowicie mnie zaskoczyło... Lekarz przepisał hormony, dał niewielkie wskazania dietetyczne i zalecił kontrolę za 1,5 miesiąca. Hormonów nie wzięłam, dietę zmieniłam diametralnie, kontrolę zrobiłam sobie sama po 2 miesiącach.

Skupiłam się przede wszystkim na wyleczeniu jelit, bo to w nich upatrywałam główny problem. Niedoczynność tarczycy wymogła na mnie śledztwo odnośnie przyczyny takiego stanu rzeczy. Dla mnie powód był jasny- przeciekające jelita, za czym szły niedobory głównie ferrytyny, mimo dużej podaży jajek oraz mięsa, bo nabiału nie jem już dłuższy czas.

Lekarzowi najłatwiej jest wydać receptę i czekać na poprawę wyników... Niewielkie mam doświadczenie i wiedzę w tym temacie, ale znam swoje ciało i wiem co jest dla niego lepsze. Podjęłam próbę poprawy wyników badań ale i samopoczucia bez pomocy hormonów i dałam sobie na to 2 miesiące. Powiedziałam sobie, że jeśli nie będzie lepiej, rozpocznę wrzesień od hormonów...Nie chciałam tego, nie dopuszczałam do siebie takiej myśli,wiedziałam, że zrobię wszystko żeby tak się nie stało. W życiu ich nie brałam i nie chcę wchodzić w dyskusję z nikim na ten temat. Jeśli bierzecie i jesteście zadowoleni to super, bo to jest najważniejsze. Ja się nie dam przekonać i koniec kropka.



Co zmieniałam? Hmm...Wszystko? Może nie, ale bardzo dużo! 

  • zero nabiału
  • zero glutenu
  • zero cukru 

Cukier i gluten oczywiście z wyjątkami, nikt nie jest święty, a i nie do końca wierzyłam w cudowne działanie ich odstawienia. Nie interesują mnie żadne teorie co ten gluten robi,czego nie robi, czy dzięki niemu się chudnie czy tyje. Na tyle dobrze poznałam już swój organizm, że wiem na ile mogę sobie pozwolić i gdzie jest granica. Na co dzień nie pojawia się w moim menu, ale raz na jakiś czas zdarza mi się kupić na przykład chleb na zakwasie, który dobrze robi moim jelitom.

Nabiał eliminowany z diety już od ponad roku, zupełnie wyłączony od miesiąca ze względu na cerę. Odnalazłam bardzo duży związek pomiędzy pojawianiem się epidemii pryszczy na paszczy,a spożytym nabiałem wszelkiej postaci... Całe życie z nim walczę, a nikt mi w życiu nie powiedział, że może mieć to jakiś związek...

Wprowadziłam za to dużo kiszonek, orzechów i ryb. Suplementuję:
  • tran
  • cynk
  • selen
  • glutaminę
  • probiotyki 

No i pewnego dnia przyszły nowe wyniki badań... Zobaczyłam poziom TSH i prawie zapłakałam...było:

A jest:



Załamałam się i stwierdziłam, że dalej nie ma co sprawdzać... Ale mówię: dobra, gorzej nie będzie, sprawdzę tylko jak bardzo źle już jest i od czego zaczynam nową walkę, tym razem z hormonami... Wszystko inne się poprawiło! Byłam w szoku! 

Witamina D:







Ferrytyna:


Kortyzol:



Usiadłam i na spokojnie przeanalizowałam ostatnie miesiące. Poprawie uległy nie tylko wyniki, ale i samopoczucie, a problemy jelitowe stopniowo ustają... A to tylko dieta i suplementacja! Czary mary bum! Jestem na dobrej drodze, więc nic nie zmieniam.

Często spotykam się z krytyką, że poszłam za modą, że "jak wszyscy to i Ty", że to jakieś chore fanaberie jedzeniowe. Łatwo kogoś oceniać kiedy nie ma się o czymś pojęcia, ani o stanie zdrowia danej osoby, ani o powodach dla których zapadła taka, a nie inna decyzja. Napisałam to trochę aby się wytłumaczyć, aby wreszcie każdy zrozumiał czemu dokonałam takiego wyboru, a po części też po to, żeby pokazać Wam, że ocenianie kogoś po jednym talerzu nie jest ok. 

Dostałam doskonały dowód na to, że idę dobrą drogą, że to co robię ma sens, że cierpliwość i systematyczność zawsze zostaje nagrodzona! :)

14 komentarzy:

  1. Ja niestety biorę hormony i to już 6 rok. Zachorowałam mając niecałe 13 lat, niewiele miałam wtedy "do gadania", tak więc zostało. Za Ciebie trzymam kciuki! Może za jakiś czas wyniki znacznie ulegną poprawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety wiem co czujesz, moja mama w prawdzie nie tak długo jak Ty, ale też jest na hormonach. Tak jej powiedział kiedyś lekarz i do tego się zastosowała. Jednak i przy hormonach można sporo zdziałać dietą! ;) zdrówka :*

      Usuń
  2. U mnie kilka tygodniu temu wykryto niedoczynność i tak samo jak ty nie chcę, po prostu nie dopuszczam do siebie brania hormonów. Tego nie zniosę, glutenu, laktozy i cukru nie jem, od dawna, ale u mnie nawet to nie wystarczyło, bo przy takiej diecie mam i tak złe wyniki. Muszę zrobić jeszcze kilka badań i poszukać pomocy u specjalisty w układaniu diet przy niedoczynności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie wybierz się do dietetyka i poszukaj sprawdzonego endo! ;) Niestety przy niedoczynności długo trzeba czekać na efekty, tak się doczytałam. Więc potrzeba dużo czasu, cierpliwości, wytrwałości i konsekwencji. Trzymam kciuki za Ciebie zeby badana wyszły jak najlepiej! :*

      Usuń
    2. Koniecznie wybierz się do dietetyka i poszukaj sprawdzonego endo! ;) Niestety przy niedoczynności długo trzeba czekać na efekty, tak się doczytałam. Więc potrzeba dużo czasu, cierpliwości, wytrwałości i konsekwencji. Trzymam kciuki za Ciebie zeby badana wyszły jak najlepiej! :*

      Usuń
  3. Cudownie,że jest lepiej bez hormonów:) Ja niestety choruje już 5 rok,i od razu miałam przepisane hormony.Teraz leki+dieta i jest o niebo lepiej niż na samych lekach:) ps.Uwielbiam Twój uśmiech:)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci kochana! :) dieta działa cuda, a niestety jak na początku lekarz nie skieruje do dietetyka ani nie zaproponuje alternatywnej drogi jeśli oczywiście tarczyca nie jest jakoś bardzo niewydolna no to potem niestety pozostaje takie połączenie. Ale i tak jesteś o krok bliżej, bo dieta to ważny dodatek jak nie podstawa w tej walce! ;) trzymaj się :*

      Usuń
    2. Dziękuję Ci kochana! :) dieta działa cuda, a niestety jak na początku lekarz nie skieruje do dietetyka ani nie zaproponuje alternatywnej drogi jeśli oczywiście tarczyca nie jest jakoś bardzo niewydolna no to potem niestety pozostaje takie połączenie. Ale i tak jesteś o krok bliżej, bo dieta to ważny dodatek jak nie podstawa w tej walce! ;) trzymaj się :*

      Usuń
  4. A ja mam pytanie jak nazywa sie pakiet badań ktory wykonałaś? Ja za każdym razem kiedy prosze lekarza pierwszego kontaktu o badania tarczycy dostaje podstawowe badania krwi z TSH. A nie zawsze te badania wykrywają chorobe..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma żadnej nazwy, jest to po prostu zbiór najważniejszych badań. Masz rację, nie wystarczy zbadać tylko poziomu tsh. Zrób sobie listę tego co byś chciała zbadać i z tym do niego idź, albo pójdź prywatnie, wtedy sama sobie zaznaczysz co chcesz zbadać i będzie najłatwiej! ;)

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. A jakie książki polecasz do przeczytania na temat niedoczynnosci, jelit i diety?

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, znalazłam Twojego bloga przez przypadek poszukując przepisów na dania do pudełka, po czym natrafiłam na ten post i jestem zaskoczona bo ja również mam niedoczynność. Moja przygoda z leczeniem zaczęła sie 4 lata temu gdy w szkole średniej zaczęłam tyc i tyc nie wiedząc czemu, w ciągu roku z chudzinki przybyło mi 20 kg, wiedziałam, ze jest cos nie tak ale mama mowila, ze szukam sobie chorób, oczywiście to co mówiła wypuscilam uchem i zrobiłam badania no i okazało sie, ze jestem chora i zaczęło sie leczenie hormonami, nie mogłam zrzucić kg juz nie wspominając o samopoczuciu, hormony sie wahaly z normy na powyżej aż wkoncu wszystko zaczęło sie zmoeniac, zaczęłam chodzić na zajęcia Zumby, które pokochałam, zmieniłam nawyki żywieniowe i cale dotychczasowe życie co dało efekt -12 kg ;) Cieszę sie, ze trafiłam na Twojego bloga pełnego pomysłów i inspiracji ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy Wy również zauważyliście, że tarczyca jest jednym z gruczołów, który sprawia najczęściej problemy? Na szczęście sposobów, dzięki którym można sobie z nimi porazić nie brakuje, a metoda Żenni oferowana przez rzeszowski gabinet https://leczenierzeszow.pl/ jest jednym z cieszących się największą skutecznością.

    OdpowiedzUsuń