poniedziałek, 31 grudnia 2018

Jaki był 2018 | podsumowanie

Moje własne best nine, kocham każde z tych zdjęć, każde jedno przywołuje olbrzymią falę wspomnień i emocji, za to je uwielbiam. Nie mogę się doczekać własnego mieszkania i całej ściany w ramkach pełnych kolorowych obrazków upamiętniających najlepsze momenty w naszym życiu.
Jaki był mój 2018 rok? Postanowień nie realizowałam, bo nad życie nie cierpię tego słowa, przyprawia mnie o mdłości. Ale 2018 był oczywiście i jak zwykle jeszcze lepszy od poprzedniego. Powtarzam to rok w rok...i za każdym razem zastanawiam się czy to możliwe, czy to jest ok, czy to jest normalne, czy wszyscy tak mają, czy mam się z czego cieszyć, czy to może taka kolej rzeczy? Serio zawsze mnie to nurtuje. 2018 był tak wyjątkowy, że ciężko jest mi sobie wyobrazić, że kolejny będzie jeszcze fajniejszy?! Niee, to jest po prostu nierealne!

Pierwszym przewydarzeniem mojego 2018 było zapisanie się na kurs na prawo jazdy... Każdy kto mnie zna, doskonale wie, że byłam chyba ostatnią chętną osobą do robienia tego kursu na całym świecie haha! Bałam się jak dziecko, serio była to dla mnie czarna, najczarniejsza magia. Jestem z siebie nieziemsko dumna, że udało mi się zdać egzamin i od kwietnia jeżdżę tak często jak tylko mam możliwość. A, że jestem w ciąży to od września jestem naczelnym rodzinnym kierowcą, podrzucaczem i rozwozicielem w jednym! Fajna umiejętność, serio. Ale sama musiałam do tego dojrzeć, zrozumieć, że tego potrzebuję i chcę to zrobić. Skill do końca życia nabyty! A zdjęcie powyżej pochodzi z mojej pierwszej w życiu przygody z prowadzeniem samochodu, ze sprzęgłem, zmienienim biegów, ruszaniem i super, ekscytującą jazdą po pustym parkingu galerii handlowej w Święta Wielkanocne! Mam nawet filmik jak się drę w niebogłosy, że jakiś samochód się do nas zbliża i nie mam pojęcia co mam teraz zrobić hahaha.
W 2018 miałam najfajniejsze urodziny ever, wspaniale spędzony dzień, prezenty, rodzina i jeszcze te cudowne zdjęcia na pamiątkę! Uwielbiam swoje urodziny, dla mnie to niesamowicie wyjątkowy dzień, ważniejszy niż wszystkie inne w roku, tak po prostu mam, od zawsze. Staram się też zawsze aby urodziny bliskich mi osób były dla nich tak samo ważne, inne, udane, niezapomniane. Do tego jest to pierwsza sesja, którą zrobił M, wielki przeciwnik robienia zdjęć, dlatego gęba sama mi się śmieje jak do nich wracam. Od tamtej pory to on mnie namawia i wyciąga z domu żebyśmy pojechali gdzieś porobić fajne fotki na bloga!
Przez cały rok zrobiłam tyle zdjęć formy, że mój biedny telefon tego nie pomieścił. Ćwiczyłam, mniej, więcej, z różną motywacją i nastawieniem, ale cały czas się ruszałam. W tym roku zrozumiałam trochę bardziej niż wcześniej, że można się ruszać mniej z obowiązku, a bardziej z rozsądku i dla przyjemności. Zrozumiałam, że jak nie chce mi się iść na siłownię to mogę iść na spacer, albo na rower, że życie jest po to, żeby sprawiać sobie małe przyjemności i żyć chwilą, a nie katować się dla zasady. Bo miłość do siłowni wróci prędzej czy później, ale jak będę się zmuszać to pojedzie w cholerę na długie tygodnie w daleką podróż i wróci niewiadomo kiedy. A, że do ciąży przygotowywałam się świadomie ładnych kilka/kilkanaście miesięcy to ruch, zdrowie i jedzenie były dla mnie w tym okresie podwójnie ważne.

A potem były już tylko wakacje... Wakacje, które w moim życiu zmieniły wiele. Ej, wcale nie wiele! Zmieniły po prostu wszystko... Brzmi wzniośle i tandetnie, ale sami przeczytajcie. Najpierw półtora miesiąca obozów, na których niesamowicie odżywam, nabieram nowej energii, podczas których powstaje milion planów, pojawia się tysiące nowych pomysłów na pracę, przyszłość, kolejne podróże. Kocham ten czas, beztroski okres, niby spędzony w pracy, ale jednak dusza podróżnika cieszy się na każdą możliwość jeżdżenia, zwiedzania, przemieszczania się, poznawania...

A potem pojechaliśmy już "tylko" na wakacje życia. Jeśli zajrzycie tutaj, to przypomnicie sobie, że powrót na Bali był numerem jeden wśród zadań na 2018 rok... Ale było to jedno z takich marzeń, które siedziało gdzieś głęboko w sercu, ale sama miałam świadomość, że nic z tego nie wyjdzie... Znacie mnie, wiecie jak bardzo chciałam zabrać tam mojego M, jak strasznie chciałam spędzić tam wakacje, jak cholernie zależało mi na tym żeby być tam razem. Sama nie wierzę, że rok temu pisałam o tym jak o wyprawie w kosmos, a dzisiaj wspominam to tak samo jak fakt, że zdałam na prawko! Wróciłam z niesamowitymi wspomnieniami i zaręczynowym pierścionkiem na palcu. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, ale wrócił z nami ktoś jeszcze, ktoś kto mieszka dziś w moim brzuchu i ma już nawet swoje imię! No i sami powiedzcie, nie zmieniło się wszystko?!
Jaki będzie 2019? Nie mam pojęcia, ale jak zawsze mam nadzieję, że będzie jeszcze lepszy od mijającego. W 2019 zostanę mamą!!! Jeju, jak to brzmi. Więc zmieni się na prawdę wszystko, ale o tym jaki będzie przyszły rok mam nadzieję uda mi się napisać kolejny już post. Jaki był Wasz 2018? Udało Wam się zrealizować swoje cele, jesteście z niego zadowoleni czy cieszycie się, że odchodzi wreszcie daleko stąd?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz