środa, 20 maja 2020

Nowy wymiar spacerowania | Scoot&Ride


Znacie nas i wiecie, że my nie umiemy za długo usiedzieć bezczynnie w jednym miejscu. Nie mogłam doczekać się momentu, kiedy razem z Iwkiem będziemy mogli uprawiać jakieś inne aktywności niż tylko spacerowanie i pływanie. Najpierw wymyśliłam bieganie z wózkiem, potem zaczęłam kombinować, szukać i czytać o rowerkach biegowych i jeździkach. W ten właśnie sposób wpadłam na Scoot&ride Highwaykick1. Wypatrzyłam ją kilka miesięcy temu jak Iwo był jeszcze malutki, już wtedy korciło mnie żeby od razu ją zamówić! A kiedy na kilku mamowych forach zobaczyłam ją wśród pomysłów na prezent z okazji roczku czy Dnia Dziecka, to wiedziałam, że to będzie idealny sprzęt dla Iwka! Cieszyłam się jak dzieciak, z pewnością bardziej od niego. Dużo mam wrzucało zdjęcia i filmiki maluchów, które jeszcze nie umiały samodzielnie chodzić, a na jeździku świetnie sobie radziły.
Przez chwilę nawet nie miałam wątpliwości czy Iwo sobie poradzi, czy zrozumie o co chodzi, czy nie spadnie, czy mu się spodoba. Jakoś od początku miałam dobre nastawianie i dobre przeczucie, że po jakimś czasie po prostu zacznie przebierać nogami. Najtrudniej oczywiście było się zdecydować na kolor, chyba żadnej kobiety nie dziwi ten problem. Potem się jeszcze zastanawiałam - kask czy bez kasku, ale znając Iwka i jego zamiłowanie do akrobacji, odpowiedź była raczej oczywista. Kask jest tej samej firmy co hulajnoga, Scoot&Ride rozmiar xxs-s. Jak widzicie został w pełni zaakceptowany, fajnie się reguluje z tyłu głowy dzięki czemu nie rusza się i nie zsuwa.
No i tak oto przed Wami kaskader Iwo we własnej osobie ze swoim nowym sprzętem. Chyba sami widzicie jakie emocje wywołuje u Iwka jazda na hulajnodze, ma z tego niesamowitą frajdę. Póki co zawsze zabieramy jeszcze ze sobą wózek, albo wychodzimy tylko pod blok i nie oddalamy się za bardzo. Z resztą każde wyjście z domu z tym sprzętem sprawia, że zaczepia i zagaduje nas mnóstwo osób podziwiając małego ziomka. Jak sobie radzi Iwo? Możecie zobaczyć na stories. Nie rozwija szalonych prędkości, nie umie skręcać, ale umie sam wsiąść i zsiąść, odpycha się nogami i przede wszystkim ma z tego przyjemność.


Na ten moment mogę Wam wymienić same plusy: hulajnoga jest stabilna, bezpieczna, wygodna, ma mięciutkie siedzisko, którego poziom można dostosować, mieści się do koszyka pod wózkiem, można ją powiesić na rączce, łatwo się czyści, błyskawicznie zmienia się z jeździka w hulajnogę, dosłownie w dwóch ruchach można ją rozłożyć na kawałki i spakować gdzie tylko chcecie. Minusy? Na dziś nie widzę, ale na przyszłość już wiem, że przydałby mi się zdalny hamulec, który mogłabym uruchomić z poziomu telefonu haha.


Jak tak sobie na niego patrzę to mu zazdroszczę tej hulajnogi! Jak już się ładnie nauczy jeździć, skręcać, synchronizować kierunek jazdy z moimi planami i nie będzie mi wycinał numerów to i ja sobie kupię, a co! Będziemy jeździć razem, ale będzie fajnie. Zawsze marzyłam żeby od małego zarażać go miłością do aktywności i do sportu. Jak widać póki co wszystko idzie w dobrą stronę. A te dzisiejsze zdjęcia do wyszły tak genialnie, jak z katalogu, aż sama się nie mogę napatrzeć!
Zobaczcie jak banalnie prosta i szybka jest zmiana jeździka w hulajnogę i z powrotem. Dosłownie trzy ruchy i już jest inny sprzęt. Nawet filmik instruktażowy Wam nagrałam!!!
Post powstał przy współpracy ze Scoot&ride. Więcej zdjęć małych i większych ziomków na hulajnogach znajdziecie tutaj, a kupić możecie między innymi tutaj.